Używanie dywinacji w różnych systemach magicznych nie jest niczym dziwnym i nowym. Nie dziwi więc fakt, że każdy zajmujący się magią, prędzej czy później chwyta po jakieś narzędzie dywinacyjne.
Ja użyłem kości w celu określania, czy sigil został dobrze aktywowany, a żeby określić rezultat owej operacji magicznej - tarota (z pomocą innej osoby).
Zacznę może od określania rezultatów.
Zastosowane narzędzie to tarot i nie ja byłem osobą wróżącą.
Mogę śmiało powiedzieć, że przewidywanie rezultatów za pomocą tej metody, było całkiem trafne. Jeśli karty mówiły o dobrej realizacji, to prędzej czy później sigil się realizował.
Gdy mówimy o wgraniu, to pojawia się pewna komplikacja. W pierwszej kolejności jak zinterpretować cyfry, które nie oznaczają tak lub nie?
Przyjąłem system w skali od 1 do 6, gdzie 6 oznaczało, że sigil został wgrany zajebiście, a 1, że w ogóle. Szybko się na tej metodzie przejechałem. Jak z początku wyskakiwały wartości zgodne z moimi odczuciami co do wgrania, tak z czasem metoda zaczęła wariować. Zrobienie przerwy i powrót nic nie dał. Dalej moje odczucia swoje, a kości swoje.
Szybko zaniechałem stosowania tej metody i postanowiłem się zdać jedynie na moje odczucia.
Mimo wszystko polecam sprawdzić samemu próby wgrania i rezultaty własnych działań magicznych jakimś narzędziem dywinacyjnym. Przekonaj się na własnej skórze, czy to ma sens.
pewnie tarocistka chujowa
OdpowiedzUsuńczytanie ze zrozumieniem O.O
OdpowiedzUsuńTarot do określania rezultatów-> OK
Kości przy określaniu czy wgrany-> kaput
esencja notki :)