niedziela, 7 kwietnia 2013

O sensowności i bezsensowności wróżenia przy sigilach

Notka, którą teraz przeczytasz, jest tylko i wyłącznie moim osobistym spostrzeżeniem i nie musi się ona potwierdzić w Twojej praktyce, ale skoro już ten blog istnieje, to dzielę się swoim spostrzeżeniem. 

Używanie dywinacji w różnych systemach magicznych nie jest niczym dziwnym i nowym. Nie dziwi więc fakt, że każdy zajmujący się magią, prędzej czy później chwyta po jakieś narzędzie dywinacyjne.

Ja użyłem kości w celu określania, czy sigil został dobrze aktywowany, a żeby określić rezultat owej operacji magicznej - tarota (z pomocą innej osoby).

Zacznę może od określania rezultatów. 

Zastosowane narzędzie to tarot i nie ja byłem osobą wróżącą. 

Mogę śmiało powiedzieć, że przewidywanie rezultatów za pomocą tej metody, było całkiem trafne. Jeśli karty mówiły o dobrej realizacji, to prędzej czy później sigil się realizował. 

Gdy mówimy o wgraniu, to pojawia się pewna komplikacja. W pierwszej kolejności jak zinterpretować cyfry, które nie oznaczają tak lub nie? 

Przyjąłem system w skali od 1 do 6, gdzie 6 oznaczało, że sigil został wgrany zajebiście, a 1, że w ogóle. Szybko się na tej metodzie przejechałem. Jak z początku wyskakiwały wartości zgodne z moimi odczuciami co do wgrania, tak z czasem metoda zaczęła wariować. Zrobienie przerwy i powrót nic nie dał. Dalej moje odczucia swoje, a kości swoje. 

Szybko zaniechałem stosowania tej metody i postanowiłem się zdać jedynie na moje odczucia.

Mimo wszystko polecam sprawdzić samemu próby wgrania i rezultaty własnych działań magicznych jakimś narzędziem dywinacyjnym. Przekonaj się na własnej skórze, czy to ma sens.



2 komentarze:

  1. pewnie tarocistka chujowa

    OdpowiedzUsuń
  2. czytanie ze zrozumieniem O.O

    Tarot do określania rezultatów-> OK

    Kości przy określaniu czy wgrany-> kaput

    esencja notki :)

    OdpowiedzUsuń